Rozkręciła się afera o sos Roberta Makłowicza. Kucharz odpowiada: Czy Bosacka krytykuje też czekoladki?
Ekspertka żywieniowa Katarzyna Bosacka swój najnowszy post poświęciła produktowi uwielbianego polskiego kucharza Roberta Makłowicza. Sos chiński, bo o nim mowa, skrytykowała za to, ile jest w nim cukru i wody. Zwróciła także uwagę na inne składniki, wyraźnie nie pochwalając składu produktu. Bosacka twierdzi, że wzięła sos „na tapetę” po infromacji od jednej ze swoich fanek. Kobieta nazwała produkt „jakąś porażką” i „słodkim jak ulepek”.
I chociaż niektóre z komentarzy pod postem odwołują się do sumienia Roberta Makłowicza („Czy panu Makłowiczowi nie wstyd?”), w innych internauci zwracają uwagę, że słodycz w sosie chińskim, to nic dziwnego. „A jest jakiś chiński sos z dobrym składem?”; „Azjatycka kuchnia to cukier, miod, sos sojowy”; „Sosy azjatyckie są czasem bardzo słodkie” – można przeczytać pod postem Bosackiej.
Afera z sosem Makłowicza. Kucharz do Bosackiej: Czy atakuje też czekoladki?
Robert Makłowicz poczuł się najwyraźniej wywołany do tablicy i w rozmowie z „Faktem” postanowił bronić swojego produktu.
– Sosy chińskie bywają słodkie. Natomiast uważam, że to jest dobry sos, po prostu. Czy pani Katarzyna atakuje również czekoladki, które się składają z cukru? Cukier jest zły, gdy się go je za dużo i w nadmiarze, a nie, gdy jest w czymś, co się jada raz na jakiś czas – przekazał, pytany o „aferę”.
Kucharz podkreślił, że „nie on ten sos wymyślił, tylko Chińczycy”, a on tylko zrobił go w możliwie najlepszy sposób.
– Nie jest prawdą, że to jest woda i sos sojowy z barwnikiem. To jest najlepszy sos sojowy prawdziwie warzony, najlepszy, jaki jest na rynku. Do tego jest przyprawa pięciu smaków i to jest po prostu podstawa tego sosu. Te sosy tak się robi. Gdy ktoś nie chce jeść dużo cukru, to niech nie je kuchni azjatyckiej i tyle – polecił.